Moje życie wyglądało normalnie. Szkoła, znajomi rodzina - to było moim głównym zajęciem.
Świat pędził do przodu i wydawało się, że nic nie jest w stanie zatrzymać coraz szybszego rozwoju technologii. Mówiono, że już niedługo maszyny zastąpią ludzi w fabrykach, czy innych miejscach pracy, a nam wszystkim będzie się żyło jeszcze łatwiej, wygodniej.
Żyło nam się dobrze, przynajmniej ja tak to odczuwałam. Mimo licznych przeciwności losu byliśmy szczęśliwi i potrafiliśmy im sprostać.
Nagle, w ciągu kilku godzin, wszystko diametralnie się zmieniło. Monumentalne biurowce aż do chmur znikały, powalane przez maszyny, a my baliśmy wychodzić się na ulicę.
Wielu ludzi straciło dorobek całego swojego życia, to, na co ciężko pracowali - rodzinę, dom, spokój, szczęście. Zaliczałam się do nich.
Wielu zniknęło bez śladu.
Nie zostało praktycznie nic.
Betonowa pustynia.
Teraz jestem zdana sama na siebie, a przecież wszystko zapowiadało się tak obiecująco. Jednak żyję nadzieją, że to się kiedyś zmieni, że będę w stanie coś zmienić.
Czy okaże się ona dla mnie i innych, którzy przeżyli, zgubna?
Technologia miała nam pomóc, a to właśnie ona wszystko zniszczyła.
Nazywam się Pastia Tringlert, przeżyłam.
od autorki: Witam po bardzo długiej przerwie. Pomysł na nową historię siedział mi w głowie tak naprawdę od ferii, ale realizuję go dopiero teraz. Nie porzucam poprzedniego bloga, nadal staram się coś tam napisać, ale złapałam zawiechę. Liczę na szczere opinie c: